Belgijski klub nurkowy Divemonkey ma już swoją historię nurkowania w odległych miejscach. Jérémy Ransy, szef Divemonkey, organizował wyprawy nurkowe na Antarktydę, Fidżi, Wyspy Marshalla i nie tylko. Aslan Bek, jeden z nurków klubowych, opowiedział im o regionie Czeczenii znanym z jezior o dużej przejrzystości wody, co zasiało ziarno planów ekspedycji w ten odległy obszar.

Nurkowanie w tym regionie to rzecz właściwie niespotykana. Nie nie ma tam centrów nurkowych, a zespół musiał zorganizować każdy pojedynczy element sprzętu nurkowego, wliczając w to kompresory oraz tlen i hel. Wiele z nich zostało zakupionych w Rosji i wysłanych z całego kraju do Czeczenii. Biurokracja i konieczność uzyskania pozwoleń również okazały się ogromnym wyzwaniem wyzwaniem, a zespół nurkowy spędził 6 miesięcy na przygotowywaniu się do nurkowania w tak odległym rejonie świata.

Dotarcie do pierwszego celu, jeziora Kazenoy-am, leżącego na granicy Dagestanu i Czeczenii na wysokości 1870 m, wymagała czterogodzinnej jazdy po bezdrożach wraz z całym sprzętem ważącym 1.5 tony.

Po kilku dniach przygotowań, konfigurowania sprzętu i mieszania gazów, podjęto pierwsze nurkowania, których rezultatem było odkrycie największej głębi jeziora opadającej na 75 metrów. Badania i pomiary ujawniły nowy obraz topografii jeziora. Czterogodzinne nurkowanie dekompresyjne ujawniło również ogromną różnorodność fauny i flory, w tym słynne "walczące pstrągi", o których wspominały źródła zebrane podczas przygotowywania wyprawy.

Aby dostać się do następnego zaplanowanego miejsca, jeziora Galaynchoj-Am, zespół musiał pokonać ponad 60 km pojazdami terenowymi po niedawno wysadzonej w powietrze drodze, pośród kompletnego pustkowia. Po przybyciu, przywitały ich czeczeńskie siły specjalne, uzbrojone od stóp do głów, które w dodatku poinformowały członków zespołu o realnym zagrożeniu ze strony… niedźwiedzi. Po sesji integracyjnej zespołu i gospodarzy przy grillu, następne dni poświęcono na mapowanie jeziora, osiągając maksymalną głębokość 35 metrów i badając faunę i florę jeziora.

Niestety załamanie pogody i ulewne deszcze uniemożliwiły dotarcie do trzeciego zaplanowanego miejsca eksploracji, ale biorąc pod uwagę dotychczasowy przebieg wyprawy, zespół był był usatysfakcjonowany efektami oraz szczęśliwy, że udało uniknąć incydentów związanych z niedźwiedziami.